Ten post miał pojawić się na blogu już dawno. Miał, ale się nie pojawił i to nie dlatego, że nie chciało mi się go opublikować. Wciągnęła mnie czarna dziura, przemieliła i bez najmniejszej żenady wypluła tuż przed Świętami. Mimo, że grudzień zaraz się skończy przybywam do Was z listopadowymi ulubieńcami i obiecuję, że te grudniowe pojawią się dużo wcześniej.
ULUBIONY FILM – WIND RIVER
Oglądam bardzo dużo filmów. Jedne nie robią na mnie żadnego wrażenia i są to filmy z kategorii "źle wybrałam i straciłam czas". Inne oglądam z zapartym tchem i w stu procentowym skupieniu czekam, aż rozwinie się akcja. Wind River zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. Stany Zjednoczone, rezerwat Indian, zima, śnieg i ciało młodej dziewczyny znalezione głęboko w lesie przez tropiciela dzikiej zwierzyny (przystojny Jeremy Renner). Nie będę więcej pisać, po prostu musicie go obejrzeć.
buty | renee
ULUBIONA KSIĄŻKA – "WOTUM NIEUFNOŚCI" REMIGIUSZ MRÓZ
Czytać Mroza bardzo lubię. Raczej typowe kryminały niż literaturę polityczną, ale skusiłam się na ten egzemplarz, bo kosztował niecałe dwie dyszki. Przeleżał trochę na półce, nawet zdążył już obrosnąć w kurz, kiedy w końcu z nudów po niego sięgnęłam. „Polskie House of Cards” przeczytałam na okładce i zwątpiłam, bo to zupełnie nie moje klimaty… Nie poddałam się jednak, usiadłam wygodnie na kanapie, owinęłam się kocem i zaczęłam czytać… I skończyło się tak, że prawie 600 stron przeczytałam w dwa dni, bo historia Patryka Hauera przesiadującego w Star Bucksie na Placu Trzech Krzyży dość mocno mnie wciągnęła.
zegarek | watch | marc jacobs via shopbop
ULUBIONE KOSMETYKI
W listopadzie odkryłam kilka naprawdę fajnych kosmetyków. Po ponad miesięcznym testowaniu niektóre z nich stały się moimi ulubieńcami i to właśnie o nich chciałam Wam co nieco opowiedzieć.
CLINIQUE
Na pierwszy rzut idzie marka Clinique i kilka kosmetyków, które z pewnością zostaną ze mną na dłużej. Przyznam się bez bicia, że wcześniej nie miałam styczności z tą marką (poza męskimi perfumami) dlatego byłam bardzo ciekawa kosmetyków z jej oferty. W listopadzie moje serce podbiły dwa produkty - podkład Even Better Glow oraz maseczka Pep-Start Double Bubble Purifying Mask. Podkład uwielbiam za to, że jest niesamowicie lekki, nie zapycha porów i nie tworzy na buzi "maski". Niesamowite jest to, że przy tym wszystkim bardzo dobrze kryje, co przy mojej cerze jest dla mnie kluczowe. Zawsze miałam problem z doborem podkładu, ale ten to zupełnie przypadkowy strzał w dziesiątkę. Maseczka natomiast jest fenomenalna, bo w kilka chwil z różowego żelu rozprowadzonego na twarzy przemienia się w miliony malutkich bąbelków. WOW! Jest idealna do oczyszczenia skóry przed makijażem. Zaczęłam też używać kremu Moisture Surge Extended Thirst Relief, który fajnie nawilża skórę i idealnie nadje się pod makijaż.
ESTEE LAUDER - ADVANCED NIGHT REPAIR EYE CONCENTRATE MATRIX
Od dawna testuje różnego rodzaju produkty pod oczy, ale do tej pory żaden nie zrobił na mnie większego wrażenia. W listopadzie zaczęłam testować koncentrat pod oczy, którego celem jest ograniczenie oznak starzenia i działa korzystnie na cienie pod oczami. Ma też widocznie zmniejszać opuchliznę wokół oczu na czym - przyznam szczerze- najbardziej mi zależy. Po ponad miesięcznym testowaniu wydaje się być naprawdę niezły.
ULUBIONY ZAPACH - SEXY RUBY MICHAEL KORS
Kiedy po raz pierwszy go powąchałam - przepadłam. I to dlatego, że nie jest jednoznaczny. Nie mogę powiedzieć, że go uwielbiam, ale nie powiem też, że go nie znoszę. Z jednej strony jest taki jak lubię - delikatny, słodki i ma w sobie nutę zmysłowości, z drugiej czasami mnie drażni i mam ochotę jak najszybciej pozbyć się go z mojego ciała. Zdecydowanie bardziej pasuje mi na wieczorne wyjścia niż na co dzień i za każdym razem, kiedy się nim spryskam odnoszę wrażenie, że pachnie inaczej. I chyba to lubię w nim najbardziej.
URBAN DECAY - PALETA HEAVY METALS
Choć malowanie oczu to dla mnie czarna magia, to każda nowa paleta cieni sprawia mi ogromną radość. To fioletowe cudo z Urban Decay kryje w sobie aż 20 metalicznych odcieni, które wyglądają obłędnie. Od razu w oczy rzuciła mi się prawa strona palety, która zawiera aż 10 cieni w neutralnych kolorach. To takie bezpieczne "nudziaki", które sprawdzą się przy każdej okazji.
Świetna paleta ;)
OdpowiedzUsuńOj same cuda!!! :)
OdpowiedzUsuńte perfumy są boskie!
OdpowiedzUsuń