KOKORINOO by Paulina Szablińska: KAŻDY MA GORSZE DNI

Dzisiejszy dzień był jednym, wielkim nieporozumieniem. Są różne kategorie nieporozumienia, są jego różne poziomy, ale ten dzisiejszy przekroczył wszelkie możliwe granice. Obudziłam się bladym świtem (w końcu jest weekend, przecież mogę się wyspać, przecież do jasnej cholery mogę spać do oporu), z bolącym brzuchem i uczuciem gigantycznego kaca (no tak, bo przecież wczoraj wypiłam hektolitry alkoholu #bullshit). Mimo wszystko dzień zapowiadał się pięknie. Październik okazał się niezwykle łaskawy i obdarzył nas iście letnią pogodą. Ponad dwadzieścia stopni na zewnątrz, słońce i ciepły wiatr zachęcały do wyjścia na spacer. Niestety, kiedy skończyłam pracę przy komputerze moje królewskie jestestwo zbuntowało się i nie zamierzało ruszyć się z kanapy. Podjęłam próbę walki, otworzyłam drzwi szafy i zaczęłam walkę z samą sobą. Część mnie chciała wyjść, druga za wszelką cenę nie chciała przekroczyć progu drzwi. Wybranie ubrań na dzisiejszy dzień okazało się za dużym wyzwaniem. Skończyło się na najprostszym rozwiązaniu - stylowym dresie i chyba bardziej stylowym kocyku. Zaległam na kanapie i tak w nią wrosłam, że siedzę na niej do teraz. Na szczęście nie siedzę już na niej sama i nie przeglądam bezmyślnie tablicy na facebooku.

Czy to już jesienna depresja? Nie wiem, ale na szczęście udało mi się ją przechytrzyć. Trochę za sprawą samej siebie, trochę za sprawą innych. Wzięłam głęboki oddech i zrozumiałam, że nie mogę się poddać. Wstałam z kanapy i wzięłam się do roboty. Zaczęłam od rzeczy mniej przyjemnych (sprzątanie, sprzątanie, sprzątanie, sic!) i płynnie przeszłam do tych zdecydowanie przyjemniejszych. Zostałam obdarowana przepysznym obiadem (w zasadzie dzień jak co dzień!), mnóstwem czekolady i ulubioną herbatę. Do szczęścia brakowało mi tylko serialu, który właśnie oglądam!

A jakie są Wasze sposoby na gorsze dni?

PS. w zakładce SALE trwa wyprzedaż. Wrzuciłam sporo nowości :)

ZDJĘCIA MACIEK SZABLIŃSKI