Każdy ma coś, co sprawia, że chce
się żyć. Albo przynajmniej powinien mieć. Nie mam w tym przypadku na myśli
chłopaka czy dziewczyny, męża czy żony, rodziny, przyjaciół, pracy czy innych
tego typu rzeczy. W tej chwili myślę bardziej przyziemnie. Chodzi mi raczej o
pasję, albo nawet i nie o nią. Raczej o coś co daje nam przyjemność, ale
niekoniecznie wiążącą się z wielkim wysiłkiem. Tylko pytanie, co dla kogo jest
wysiłkiem? Chodzi mi o coś, co w sposób przyjemny zajmie nam wolny czas i
sprawi, że się zrelaksujemy, odpoczniemy. Macie takie rzeczy?
Mnie relaksuje pisanie tekstów,
przygotowywanie nowych postów na bloga. Oczywiście o ile nie dopadnie mnie brak
weny, który trzyma się mojej spódnicy jak małe dziecko i nic w świecie nie jest
w stanie sprawić, żeby się ode mnie odczepił. Uwielbiam też spędzać czas na
oglądaniu seriali. Kiedyś napisałam Wam ich moją ulubioną LISTĘ, którą dzisiaj
powinnam zaktualizować o jeden tytuł. Usłyszałam o nim zupełnie przypadkiem,
szybko zapytałam wujka google, co ma o nim do powiedzenia i kiedy tylko
zobaczyłam, że chodzi o kryminał, w dodatku skandynawski długo się nie
zastanawiałam. Most nad Sundem (Bron
/ Broen), bo tak właśnie nazywa się 3 sezonowy (w tej chwili) serial, jak dla
mnie, ma niesamowity klimat. Jest szary aż do bólu (dosłownie), nie ma w nim
żywych, jasnych kolorów, co potęguje jego mroczność. Uwielbiam kryminały, a im
mroczniejsze i im bardziej zawiłe tym lepiej. Głowni bohaterowie to duński
inspektor Martin Rohde (Kim Bodnia) oraz szwedzka policjantka Saga Norén (Sofia
Helin). Saga jest dość specyficzną kobietą, która na początku niesamowicie mnie
denerwowała. Nie rozumie żartów, nie wie co to ironia i przede wszystkim nie
umie kłamać. To wszystko sprawia, że ma się wrażenie, że jest nie z tego
świata. Kosmitka? Nie mniej jednak z każdym odcinkiem uczy się czegoś nowego i poza wątkami czysto
kryminalnymi historie z jej życia są ciekawym urozmaiceniem. Po obejrzeniu pierwszego
sezonu od razu zabrałam się za kolejny, który aktualnie jest powodem mojego
totalnego niewyspania. Po prostu nie mogę się od niego oderwać. Także tak... uciekam chłonąć kolejny odcinek, a Wam życzę pięknego dnia!
Buziaki.
Paulina
ZDJĘCIA MACIEK SZABLIŃSKI
płaszcz | coat | STRADIVARIUS
bluza | sweatshirt | SHEIN
buty | shoes | DEE ZEE
torebka | bag | PAULINA SCHAEDEL
płaszcz marzeń - cudowny! I zestaw boski ♥
OdpowiedzUsuńŚwietna i bardzo dopasowana stylizacja! :)
OdpowiedzUsuńkalaafi.blogspot.com
Jak zwykle wszystko perfekcyjne, na 100%. Cudownie.
OdpowiedzUsuńWyglądasz prześlicznie. Płaszcz jest moim faworytem. Jak zwykle wszystko dobrałaś perfekcyjnie i w 100% bez zarzutów. Piękna <3.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
piękna stylizacja:) płaszcz jest obłędny:)
OdpowiedzUsuńhttp://fashionmakeup-czarnulaxyz.blogspot.com/
ślicznie :P szkoda że nie pokazałaś pazurków :P bo widzę że też są piękne :P
OdpowiedzUsuńPłaszcz jest naprawdę genialny!! :)
OdpowiedzUsuńMasz piękne, lśniace włoski :)
OdpowiedzUsuńCałość jest świetna! Ten płaszcz, bluza i buty:)))
OdpowiedzUsuńfrędzle bardzo fajne, ale wydaje mi się, że w takim wydaniu pasują tylko do szczupłej sylwetki, więc chyba zostaje mi tylko podziwiać :)
OdpowiedzUsuń