21 grudnia 2015

ŚWIĄTECZNE FILMY



Kto uwielbia spędzać świąteczne wieczory owinięty w koc, z kubkiem gorącej herbaty w ręku, z pysznymi ciasteczkami na talerzu oglądając ulubione filmy w świątecznym klimacie? Oczywiście najlepiej z bliską osobą. Ręka do góry? Ja kocham takie wieczory i skoro nadchodzi upragnione Boże Narodzenie dzisiaj opowiem Wam o moich ulubionych świątecznych filmach. Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoimi typami i może uda mi się dopisać do mojej listy kolejną pozycję :)


„GRINCH”


Zacznę od niekwestionowanego króla, mistrza w swojej klasie, bez którego moje Święta nie mają prawa się odbyć. Nie wiem czemu darzę go takim uczuciem, nie wiem czemu w zasadzie zły stworek aż tak zawładnął moim sercem. Pewne jest, że film ten nieprzerwanie od lat jest moją obowiązkową pozycją w czasie Świąt. Zarażam miłością do zielonego stworka każdego, kto spędza ze mną czas i zmuszam wszystkich do oglądania, po raz enty, jego przygód. Uwielbiam jego miny, jego zielone futerko i wszelkie obrzydliwości, które czyni. Zdecydowanie bez GRINCH'A – ŚWIĄT NIE BĘDZIE. Przynajmniej moich. 

„KRAINA LODU”


To kolejna bajka, którą uwielbiam. Zresztą nie tylko ją. Jak na duże dzieci przystało razem z J. kochamy bajki i oglądamy ich mnóstwo, dlatego niedługo podzielę się z Wami naszymi ulubionymi typami. Wracając do  „Krainy Lodu” – ta animacja jest po prostu piękna, ogląda się ją  z przyjemnością i mimo, że z samymi Świętami nie ma dużo wspólnego, to Elsa, Anna i Olaf wprawiają nas w naprawdę magiczny klimat. Polecam również krótkometrażową (tylko 7 minut hlip, hlip) „Gorączkę Lodu”, w której impreza urodzinowa Anny zostanie zakłócona nieco dziwną przypadłością Elsy. Zabawna historia!




„W KRZYWYM ZWIERCIADLE: WITAJ ŚWIĘTY MIKOŁAJU”


Klasyka gatunku. Razem z Tatą, jako wielcy fani Clark’a Griswold’a i wszelkich jego przygód, co roku (obowiązkowo!) zasiadamy wygodnie na kanapie, zaopatrujemy się w wielką miskę popcornu, włączamy telewizor i czekamy na seans. Uczestniczymy w jego zwariowanych Świętach z ogromną przyjemnością. Mimo, że oglądaliśmy ten film przysłowiowe „milion razy” to za każdym razem śmieszy nas tak samo. A nawet bardziej. Co tu więcej pisać… jeśli nie widzieliście koniecznie to nadróbcie, a na pewno spędzicie miło czas.
„LISTY DO M”

Nie lubię polskich filmów, szczególnie tych, w których gra plejada naszych gwiazd (a może gwiazdek?), dlatego długo, oj naprawdę długo wzbraniałam się przed tym filmem. W zeszłym roku siedząc sama w domu, znudzona wszystkim, co mnie otacza włączyłam telewizor i trafiłam na "Listy do M." I szczerze? Wszystkie emocje, które powinny towarzyszyć mi podczas Świąt były ze mną. I w zasadzie to żałuję, że obejrzałam go tak późno. Nie widziałam jeszcze drugiej części, ale wszystko przede mną.


„JA CIĘ KOCHAM, A TY ŚPISZ”

Lubię ten film, głównie za sprawą Sandy Bullock i zawsze w Święta do niego wracam. Miły i przyjemny, czyli idealny na leniwy, świąteczny wieczór. I to w zasadzie tyle, nie ma się co rozpisywać :)
„TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ”

Chyba nie ma na świecie osoby, która by tego filmu nie oglądała. A jeśli jest i to czyta niech koniecznie nadrabi zaległości. Nie jestem fanką komedii romantycznych, oglądam je bardzo rzadko i raczej pod przymusem, dlatego ciężko mi było się do tego filmu przełamać. Kiedy już się udało zawładnął moim sercem i wracam do niego (a właściwie do dziesięciu, pięknych historii miłosnych) w każde Święta.



2 komentarze:

KOKORINOO dziękuje i pozdrawia !