Dzisiaj opowiem Wam moją BIEGOWĄ
HISTORIĘ czyli drogę jaką przeszłam [ w bardzo krótkim czasie] od totalnej
przeciwniczki biegania do jego miłośniczki. Nie jest ona długa i burzliwa, ale
może komuś pomoże przełamać się, znaleźć w sobie siłę i motywacje, a tym samym
pomoże wziąć się do roboty. Myślę, że zdajecie sobie sprawę, ze nie zmieniłam
radykalnie mojego życia, nie wprowadziłam diety i nie biegam dlatego bo
chcę schudnąć. Nie takie pobudki mną kierowały, kiedy zdecydowałam się na
bieganie. A czemu to zrobiłam?
BO JESTEM ZBYT DUMNA
Otaczam się ludźmi, którzy
kochają sport. Dużo biegają, jeżdżą na rowerach, a wszystkie innego rodzaju
aktywności fizyczne nie są im obce. Kiedyś pojechałam z chłopakami na jeden z
ich biegów [akurat był to bieg Ursynowa - szybkie 5km w totalnym skwarze] w
roli oczywiście kibica i przytrzymywacza wszelkiego rodzaju plecaków i
toreb. Stałam przy barierkach jak
najbliżej linii mety żeby zrobić jak najlepsze pamiątkowe zdjęcia, obserwowałam
biegnących ludzi i zaczęłam się zastanawiać dlaczego ja tego nie robię.
Patrzyłam na biegnących dużo starszych i dużo większych ode mnie ludzi i
uświadomiłam sobie, że przecież ja też bym dała radę. Mój zapał jednak uleciał tak szybko jak gaz z butelki. Po
odebraniu przez chłopaków medali, w drodze do auta stwierdziłam – oczywiście
żartując – że ja też zacznę biegać i będę miała taką kolekcję medali jak oni. W
tym momencie usłyszałam salwy śmiechu i teksty w stylu ‘nie dasz rady’, ‘nie
masz silnej woli’, ‘my już Cię znamy, po jednym dniu Ci się znudzi’. Wtedy
przyszedł ten moment, w którym postanowiłam, że pokaże im kto tu rządzi. JA NIE
DAM RADY? Chyba żart. Następnego dnia pojechałam po buty i zaraz potem pierwszy
raz od 10 lat poszłam biegać.
BIEGANIE JEST FAJNE [ALE NIE NA
POCZĄTKU]
W zasadzie nie wiem czy mój
pierwszy bieg można nazwać to bieganiem.
Po tak długiej przerwie – bo nie wiem czy wiecie, ale w gimnazjum moje wyniki
zajmowały pierwsze miejsca na listach rekordów na krótkie dystanse, a biegi
przełajowe nie były dla mnie najmniejszym wyzwaniem – nie mogłam spodziewać się
czegoś niezwykłego. Przebiegłam 600 metrów [fakt szybkim tempem] i myślałam, że moja klatka piersiowa
eksploduje. Kondycja zerowa, dlatego bieganie zmieniło się w marszobieg – 600
metrów truchtu, 200 metrów chodzenia i tak do 2km. Byłam zawiedziona, bo nie
zdawałam sobie sprawy, że jest ze mną aż tak słabo. Ale nie ma się czym
martwić, to błąd, który popełnia każdy początkujący biegacz. Chcemy biec dużo i
szybko, co kończy się tak zwanym ‘wypluwaniem płuc’. Na początku nie ma co
szarżować, bo o kontuzje nie trudno. Kilka kolejnych biegowych wyjść wyglądało
podobnie. Jednak nie trwało to długo.
SZYBKIE POSTĘPY
Bieganie jest fajnie bo przynosi
widoczne efekty dużo szybciej niż inne sporty. Z każdym kolejnym biegiem
widziałam poprawę, z każdym kolejnym biegiem przebiegałam dłuższą trasę bez
zatrzymywania się. To sprawiało, że byłam z siebie zadowolona i motywowało mnie
do dalszych biegów. Teraz 5 km nie sprawia mi żadnej trudności, a każde kolejne
chcę pokonać w lepszym czasie [w tej chwili ten dystans przebiegam w 24 minuty
i 53 sekundy].
UZALEŻNIENIE
Nie biegam długo, zaczęłam
miesiąc temu, a tak się wciągnęłam, że nie umiem przestać. Podoba mi się to, że
kiedy biegnę, a w uszach mam słuchawki, z których płynie ulubiona muzyka, czuję
się wolna. Jestem tylko ja i nic innego się nie liczy. Zapominam o wszystkich
sprawach życia codziennego, mogę nabrać do wszystkiego dystansu.
ZDJĘCIA MACIEK SZABLIŃSKI
Zatem JAK ZACZĄĆ BIEGAĆ, jak
wkręcić się w bieganie, jak sprawić, żebny przynosiło przyjemność i
satysfakcję? Na początku potrzebne Ci są tylko trzy rzeczy : CHĘCI [MOTYWACJA],
BUTY DO BIEGANIA I MIEJSCE DO BIEGANIA. Reszta jest zbędna.
ZNAJDŹ MOTYWACJĘ
Dlatego pierwszym krokiem do
osiągnięcia sukcesu jest znalezienie w sobie chęci i motywacji. Dla mnie akurat
jest to chęć pokazania innym, że to co myślą wcale nie jest prawdą. Mimo, że
już udowodniłam, że dam radę, teraz chcę udowodnić samej sobie, że mogę być
lepsza. Jednakże uważam, że najlepszą motywacją jest druga osoba, która będzie
Cię wspierać i dawać kopa do działania. Wiem, że gdyby mój narzeczony, którego
wieloletnią pasją jest bieganie, nie wyszedł ze mną na pierwszy trening i nie
mówił ‘PAULINA DASZ RADĘ’ nie przebiegłabym nawet wspomnianych wcześniej 600
metrów. Już dawno namawiał mnie do wspólnych treningów, ale jako ‘pełno etatowy
leń’ zawsze mówiłam NIE! Teraz nie rozumiem dlaczego. W niedzielę dzięki niemu
udało mi się przebiec moje pierwsze 10km – wiem, że gdybym biegła sama
zatrzymała bym się po 5km i stwierdziła, że nie dam rady. A tak – kolejny
sukces odnotowany.
KUP BUTY
Wcale nie musisz wydawać na nie
fortuny. Ja kupiłam swoje pierwsze buty do biegania za 112 zł – NIKE FREE 0.5 w
FACTORY i jestem z nich niesamowicie zadowolona. Są ładne, super lekkie i wygodne. Może nie są to buty do
profesjonalnego biegania, ale przecież nie jestem profesjonalistką. Dopiero
zaczynam swoją przygodę z bieganiem dlatego wydawanie dużej ilości pieniędzy
byłoby dla mnie głupotą. Dla mnie ważny jest też strój – im bardziej kolorowy
tym lepiej – ale na początku nie ma znaczenia w czym biegasz. Ważne żeby było
Ci wygodnie.
ZNAJDŹ MIEJSCE DO BIEGANIA
Pewnie powiecie, że najpierw
powinno się znaleźć czas, ale od razu odbiję piłeczkę – czas znajdzie się
zawsze, trzeba mieć tylko chęci. Możesz biegać rano - przed pracą, możesz też
biegać z pracy lub do pracy jeśli tylko pozwalają Ci na to warunki – mój
narzeczony często biega do pracy [ponad 11km] i jest mu z tym bardzo dobrze.
Możesz biegać popołudniu czy wieczorem – jesteś w tej kwestii wolny potrzebne
są Ci tylko wspomniane wcześniej chęci. Miejsca do biegania jest mnóstwo. Ja biegam w okolicy
mojego domu, po parkach, między blokami. Czasami wybieram się do pobliskiego
lasu, ale zdecydowanie lepiej biega mi się po twardszym podłożu.
Reasumując - cieszę się, że jednak się przełamałam, a bieganie mi się tak spodobało. Przede mną pierwszy test już w sobotę. Trzymajcie kciuki!
No jestem pod wrażeniem. Post świetnie opisany i sfotografowany.
OdpowiedzUsuńMasz nadzwycajne warunki fizyczne do biegania, bardzo dobrze ułożoną sylwetkę biegową i dobre podejście do tego sportu, super.
miło, miło :) dziękuję ;)
UsuńTeż na początku nie mogłam się przełamać - chciałam od razu szybko, najlepiej. Teraz już złapałam swój rytm, wiem na co mnie stać i nie wyobrażam sobie życia bez biegania.
OdpowiedzUsuńJuż jestem po pierwszym biegu na 10km - Nike London Run - genialna atmosfera, adrenalina i niezapomniane przeżycia. No i życiowy rekord :)
Powodzenia!!!
PS. Piękne zdjęcia :)
wow! brzmi FENOMENALNIE. 10km w Londynie to musi być coś :P ja też już jestem po pierwsze 10, ale tylko po warszawskich rejonach :) dziękuję i też życzę powodzenia. Niech nam się biega jak najlepiej :)
Usuńświetny post i zdjęcia :) też mam zamiar biegać ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Tak przy okazji nie rozciągaj nóg chwytając ręką za stopę (tak jak na zdjęciu). W ten sposób możesz sobie zniszczyć staw, lepiej chwytać za kostkę (;
OdpowiedzUsuńZdjęcia rewelacja! :) Ja od dawna lubiłam biegać i podziwiam ludzi, którzy robią to z jeszcze większą pasją :)
OdpowiedzUsuńMega zdjęcia! :) Zazdroszczę tego zapału, ja mam tak słabą kondycję, że do wszystkiego jest mi się ciężko zebrać, tak szybko się męczę... Ale jak tylko wyzdrowieję to chyba zabiorę się na poważnie, bo ten tłuszcz sam moich nóg nie opuści :( :P
OdpowiedzUsuńja miałam zerową kondycję. ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. ja też się szybko męczyłam, uwierz mi nie jesteś sama ! Do roboty i zobaczysz, że będzie super :);* ps. jaki tłuszcz? szalona?!!!!
Usuńciezko zgodzic mi sie z tym, ze na poczatku jest ciezko (nie mowie o motywacji), mozesz ze spokojem przebiec 5 km na swoj piewszy bieg, jezli masz na tyle silna wole. Ograniczenia sa w glowie, to glowa podpowiada Ci po 5 minutach "nie dasz rady, wroc do domu", a nie nogi. Moj pierwszy bieg mial wlasnie 5 km. Jak bylam dzieckiem trenowalam balet, a potem mialam przerwe od sportu na 7 lat (wiec zadna kondycja mi po tym). Jednak wycwiczona glowa i podejscie "nie mozesz sie poddac" zostalo.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko gratuluje motywacji, bo to uwazam za najtrudniejsze. Zebrac za przeproszeniem tylek. Jak juz tylek podniesiony to potem leci :)
widzisz każdy ma inaczej. dla mnie kilka pierwszych biegów to była istna męczarnia. i nie chodziło o to, że nie mam siły - nie byłam w stanie złapać powietrza, a ból w klatce piersiowej był okropny! Obyśmy jak najdłużej biegały! :D
UsuńWOW zdjęcia zaje...! Bombowo wygladasz;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja też przez jakiś czas byłam po prostu uzależniona od biegania. To było kilka lat temu, zanim jeszcze stało się to tak bardzo popularne w moim małym mieście. Teraz biegam tylko kiedy muszę przemyśleć coś ważnego albo- paradoksalnie- kiedy brakuje mi sił, ponieważ taki wysiłek fizyczny dodaje ogromnego "kopa" i zbawienną porcję endorfin.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
come-carpe-diem-baby.blogspot.com
otóż to!
UsuńIdealna sylwetka.
OdpowiedzUsuń