INSTRUKCJA OBSŁUGI PAULINY ‘Paulina zrobiona jest z milionów maleńkich cząsteczek, które łączą się i wspólnie ze sobą działając tworzą sprawnie działający organizm. Organizm ten funkcjonuje w sposób doskonały tylko wtedy, gdy jego wszystkie cząsteczki wystawione są na działanie promieni słonecznych. Owe cząsteczki to inaczej baterie słoneczne, które ładują akumulatory organizmu i wprawiają go w ruch. Paulina narażona na brak działania promieni słonecznych nie funkcjonuje w sposób odpowiedni, czego skutkiem są smutek i niechęć do otaczającego ją świata. Możliwe jest również wystąpienie działań niepożądanych jakimi są nagłe napady agresji. Proszę stosować się do zaleceń instrukcji, aby uniknąć wszelkich negatywnych skutków.’
AHAAAAAA! Taką oto instrukcje mojej osoby znalazłam niedawno w teczce zawierającej dokumentację całego mojego życia. Obejrzałam, przeczytałam i wszystko stało się jasne. Oto namacalny dowód na to, że zaszła pomyłka. To dowód na to, że nie powinnam urodzić się w kraju gdzie jest zima, a szare i brzydkie dni ciągną się w nieskończoność. To dowód na to, że powinnam mieszkać w kraju wiecznego słońca i ciepła, gdzie w cieniu palmy delektowałabym się pysznym, świeżo wyciskanym sokiem z pomarańczy i krzyczała w niebo ‘CHWILO TRWAJ’. I tak każdego dnia, dzień w dzień plaża, słońce i ja. Z pewnością byłabym wtedy surfer’ką, w rozjaśnionych od słońca włosach łapałabym najwyższe fale i pobijała wszelkie rekordy. Na kostkach nosiłabym bransoletki z muszelkami i nie miałabym pojęcia co to długie spodnie, nie wspominając już o puchowej kurtce. Nie zastanawiałabym się też czy przypadkiem nie będzie mi zimno po wyjściu z domu i nie musiałabym rozgrzewać swojego organizmu gorącą herbatą. W moim życiu działyby się tylko przyjemne rzeczy czyli te związane ze słońcem i ciepłem.
Ale nie mam co narzekać. Pogoda ostatnio mnie [ i wszystkich innych kochających ciepło] rozpieszcza do granic możliwości. Z dnia na dzień jest coraz piękniej, a moje serce raduje się na myśl, ze lato stoi już u progu.
Pomijając temat ciepła i odpowiedniego [albo nieodpowiedniego] miejsca urodzenia, muszę Wam napisać, że jestem strasznie zła! Miałam tyle pięknych zdjęć do tego posta, a udało mi się odzyskać tylko kilka! Buuuuu.
buziaki! dobrego piątku!
ZDJĘCIA MACIEK SZABLIŃSKI
ogrodniczki i płaszcz | dungarees & coat | ROMWE
buty | shoes | ZARA
torebka | bag | KARI
okulary | sunnies | ZERO UV
Aleee super jest ta stylizacja! Taka miejska i na luzie <3
OdpowiedzUsuńSłodkie okulary ;)
OdpowiedzUsuńwspaniała!!!! pastelowy kolor plaszcza idealnie sie komponuje z jeansem!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle wyglądasz świetnie. Najbardziej podobają mi się okulary, cudeńka! Miłego weekendu! :)
OdpowiedzUsuńPLF blog <--- ZAPRASZAM! :)
Lensooon <--- INSTAGRAM :)
ogrodniczki! <3
OdpowiedzUsuńhipnotyzujesz w tych okularach :)
OdpowiedzUsuńgood:) xx
OdpowiedzUsuńBianka
http://ruhamania.blogspot.hu/
Te ogrodniczki są fenomenalne, wszystko dobralas naprawde dobrze, buty, plaszcz, jest ok ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńTwój uśmiech jest przeuroczy <3.
OdpowiedzUsuńfantastycznie to wygląda:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz w tych ogrodniczkach :D
OdpowiedzUsuńpłaszcz jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńhahahha ja też chyba posiadam taką instrukcje, ale moja mama musiala ją gdzieś schować ! nie znoszę zimna i powinnam sie urodzić w LA ! ps. uwielbiam takie luzne, codzienne zestawy! OK
OdpowiedzUsuńwzdycham do tych ogrodniczek, cudowne są! ;)
OdpowiedzUsuńOkulary <3 Padłam :D
OdpowiedzUsuńCała stylizacja wygląda oszołamiająco, ale moje serce skradła torebka. Jest taka mała, poręczna, a jaka piękna!
OdpowiedzUsuńFantastycznie wyglądasz!!
OdpowiedzUsuń