Zima, zima, zima. Nigdy nie zrozumiem osób, które ją kochają. No i co z tego, że narty, co z tego, że góry? Zima to zima i choć piękna na zdjęciach nigdy nie będzie mi bliska. Dzisiaj podzielę się z Wami powodami, przez które nigdy jej nie polubię!
1. Pierwszy i chyba
najbanalniejszy powód to zwykłe, otaczające mnie zewsząd zimno. Zimno, które na siłę przytula mnie do siebie i swoimi paskudnymi,
lodowatymi łapami dotyka mojej skóry. Zimno, które drwi ze mnie, śmieje mi się
w twarz sprawiając, że nie chce mi się wychodzić z domu. Zimno, które trwa w
nieskończoność i które sprawia, że żałuję ze żyję w tym kraju. Ej, chyba zaszła
jakaś pomyłka, powinnam była urodzić się w ciepłym kraju, w którym o zimie nikt
nigdy nie słyszał.
2. Jest zima to jest też sól i piach na ulicach. Oczywiście
wszystko dla naszego dobra, wszystko w trosce o nasze bezpieczeństwo, by nie
groziło nam połamanie kończyn, szczególnie tych dolnych. Ok, ok, wszystko
pięknie, ale wyjaśnijmy coś sobie. Sól jest zła i bardzo się cieszę, że
zastępowana jest piaskiem i naszą Edzie nie bolą już łapki, ale na litość
boską. Czy jest w tym kraju ktoś, kto wytłumaczy „posypywaczom ulic”, że
wystarczy odrobina piasku, że nie trzeba sypać go łopatami ? Niech mi ktoś
wyjaśni, po co sypać na jeden malutki chodnik tonę piachu, który w połączeniu z
topniejącym śniegiem tworzy potok błota, który potem ja i wszyscy, którzy mnie
odwiedzają przynoszą do mojego domu?
3. No i niesłychanie płynnie
przechodzimy do kolejnego powodu, przez który nigdy przenigdy nie polubię
zimy. Wszechobecny brud który przyprawia
mnie o zawroty głowy. Chodzi głownie o to, co
pozostawiają po sobie zimowe buty po wejściu do domu. Nienawidzę sprzątać i
z pewnością mam ciekawsze zajęcia niż latanie ze szmatą po domu. Co godzinę.
4. Było o butach, to teraz czas
na ciuchy. Życie „fashionistki” zimą nie jest łatwe. Nie ma się co oszukiwać,
ale zima to strasznie niewdzięczny czas. Zamiast podkreślających kształtów
ubrań, zamiast zgrabnych szpilek prym wiodą bezkształtne kurtki i ciepłe
kalesony sprawiające, że wyglądam jak
wielka, tocząca się po śniegu kulka. Jak żyć?
5. Punkt piąty to włosy, a raczej to co się z nimi dzieje
przez czapki i kaptury. Przyklapnięta grzywka, elektryzujące się kosmyki
czy płaska fryzura doprowadzają mnie do szału. Najgorsze są długie włosy, bo
ich okiełznanie czasami graniczy z cudem. Jedyną słuszną fryzurą pozwalającą
jako tako przetrwać ten fatalny, zimny czas jest niedbały koczek, którego
powoli mam już dość. No i babcine warkocze, które uwielbiam.
6. Odwilż. Czyli ten paskudny etap, który obecnie prezentuje się w
całej okazałości. Wszystko jest tak brzydkie, tak paskudne, że mam ochotę
zamknąć oczy i w ogóle na to nie patrzeć. Potoki błota, wszędzie wielkie kałuże
czyli brud, smród i ubóstwo w pełnej krasie. Nie będę się już rozwodzić nad masą
psich kup, które wyrastają na brzydkich trawnikach jak grzyby po deszczu, bo przecież wszyscy to widzą.
NIENAWIDZĘ!
7. Zbliżam się ku końcowi, więc
punkt siódmy stanowiący o tym, że zima nigdy nie będzie moją koleżanką to oczekiwanie. Oczekiwanie nie piękne,
ciepłe dni, które będą zbawieniem. Najpierw oczekiwanie, na wiosnę, na pierwsze
przebłyski słońca i zamianę grubych, puchowych kurtek na coś lżejszego. Potem
oczekiwanie na lato i zamianę długich spodni na szorty. Oczekiwanie, które
dłuży się w nieskończoność.
8. Ósmy i ostatni już powód, bo przecież ile
można narzekać, to zdecydowanie wieczna
noc. Nie ma co się oszukiwać, ale zimą żyję w krainie ciemności, w której o
depresję nietrudno. Wstajesz ciemno, wracasz do domu ciemno. Jak już trochę
się rozjaśnia to na ładne, niebieskie niebo i tak nie ma co liczyć. I tak przez co
najmniej cztery miesiące. Żyć się odechciewa.
I mimo, że na zdjęciach wyglądam
na dość zadowoloną to nie będę nikogo oszukiwać, że zima to zło. Zło największe
jakie mnie rok w rok, od 25 lat spotyka. Myślałam, że się przyzwyczaję, że mi
przejdzie, że jakoś dam radę żyć bez narzekania, ale się nie udało. Jedynym
pocieszającym faktem jest to, że zimy są coraz lżejsze. Martwi mnie tylko to,
że prawdopodobnie moje dzieci (nie wspominając już o dzieciach moich dzieci)
nie będą wiedziały co to śnieg. A może chciałby wiedzieć?
Buziaki. Paulina.
ZDJĘCIA MACIEK SZABLIŃSKI
spodnie | pants | MOHITO
torebka | bag | PAULINA SCHAEDEL
czapka | hat | RESERVED (podobna TUTAJ)
Popieram powody!
OdpowiedzUsuńPięknie;-)
Zdjęcia super :) ale ja za to zimę kocham :P /
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Sól niszcząca buty, piach i okropna odwilż... Też tego nie lbuie. Chce lato! pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńFajooooowo! <3 :*
OdpowiedzUsuńale pięknie widać padający śnieg!
OdpowiedzUsuńGdzie są takie fajne plenery do zdjęć? Zawsze znajdziecie coś kolorowego w środku zimy:)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz.
W Warszawie :D wszystko na spontanie
Usuńczy spodnie są z aktualnej kolekcji Mohito?
OdpowiedzUsuńOla
raczej nie. kupiłam je w outlecie mohito w factory ;)
UsuńSuper, stunning, stylish. 10/10
OdpowiedzUsuńAd 4:
OdpowiedzUsuńMożesz chodzić zima w kozakach na szpilkach.
Jesteś jednym z powodów dla których uwielbiam zimę... Masz takie stylówy, że ... nie można takiej zimy nie kochać...
OdpowiedzUsuńOdp na Twoje zimowe pytania:
Ad 2:
sypanie soli "drogowej"jest tańsze od właściwego dbania o stan chodników zimą.
Ad 3:
Warto zaraz przy wejściu do mieszkania rozłozyc zwykłe scierki podłogowe do zmywania i na nich stawiać buty, osuszać. Słabo to wyglada, ale "taki mamy klimat"..